Kibice przyzwyczaili się do rozgrywania takich spotkań na poziomie Ekstraklasy. Oba kluby, które zmierzą się ze sobą w sobotni wieczór przy Reymonta, zapisały kawał historii w polskiej piłce. Fakty są jednak takie, że Biała Gwiazda po 26 latach spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej, a żółto-niebiescy zaczęli trzeci rok starań o powrót do elity. Jedni dopiero uczą się I ligi, drudzy znają jej klimat na wylot. Nikogo natomiast nie interesują półśrodki, bo wszystkim spieszy się do awansu. W Krakowie będą leciały wióry. W sobotę o 17:30 Arka zagra na wyjeździe z Wisłą Kraków.

Aspiracje GTS-u zwyczajnie nie mogą sięgać innej półki niż Ekstraklasa. Jest faktem, że spadek Wisły nastąpił w beznadziejnym stylu, a drużyna z poprzedniego sezonu nie rokowała żadnych nadziei wśród kibiców popularnych ,,psów”. Po miesiącu od degradacji Jarosław Królewski zapewnił jednak o posiadaniu przez krakowski klub perspektywy marsjańskiej i w iście kosmiczny sposób zakasał rękawy do budowy zespołu mającego zagwarantować błyskawiczny come-back. Przy Reymonta pozostał Jerzy Brzęczek, a – co by nie mówić o pracy tego szkoleniowca w reprezentacji Polski – były selekcjoner, jak na skalę I ligi, stanowi bardzo gorące nazwisko. Z gorszej strony Błoń odeszło latem aż piętnastu zawodników, w większości przepłacanych piłkarzy zagranicznych. Transfery przychodzące ciężko natomiast nazwać spektakularnymi. Wisła ma być w tym sezonie drużyną, w której spore udziały będzie miała polska młodzież. I rzeczywiście, w pierwszych kolejkach w mniejszym lub większym wymiarze czasowym swoje szanse dostawali 20-letni Mikołaj Biegański, 20-letni Krystian Wachowiak, 18-letni Kacper Duda, 21-letni Konrad Gruszkowski, 22-letni Patryk Plewka, 18-letni Piotr Starzyński czy 20-letni Wiktor Szywacz, a w przyszłości można się spodziewać również okazji do gry dla 20-letniego Jakuba Niewiadomskiego, 18-letniego Kacpra Skrobańskiego (który przeszedł do GTS-u z pionu młodzieżowego Arki), 21-letniego Dawida Szota, 20-letniego Sławomira Chmiela czy 22-letniego Huberta Sobola. Na inaugurację sezonu Biała Gwiazda zremisowała u siebie 0:0 z Sandecją, co przez jej kibiców nie zostało uznane za szczególnie spektakularne osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że już wówczas z trybun poleciało ,,co wy robicie, wy naszą Wisłę hańbicie”. Piłkarze wzięli sobie te uwagi do serca i tydzień później wygrali w Rzeszowie z Resovią 2:0, demonstrując znacznie lepszą skuteczność i większą kontrolę nad wydarzeniami boiskowym, momentami pokazując też całkiem niezłą grę w piłkę. Spodziewamy się natomiast, że ta dyspozycja będzie u krakowian falować – zespół wciąż jest w fazie budowy i skład nie jest jeszcze ze sobą zgrany, a udane akcje prawdopodobnie Wiślacy będą przeplatać długimi fazami meczów, kiedy gra nie będzie im się lepić jak pierogi. Tym bardziej, że tendencja do zmienności trzyma się GTS-u – dość wspomnieć wagony zawodników wymienianych co okienko transferowe czy przypadek Mateusza Młyńskiego, który po siedmiu latach spędzonych w Arce odszedł do Wisły, a już rok grzania ławy i słabej formy później spektakularnie opłakiwał spadek do I ligi na murawie w Radomiu. Popularny ,,Młynek” prawdopodobnie obstawi w sobotę skrzydła do spółki z Momo Cisse. Pomiędzy nimi ustawiony zostanie zbierający bardzo dobre recenzje za pierwsze dwa spotkania Kacper Duda, a na szpicy można spodziewać się Michała Żyry. Za defensywę w drugiej linii będzie odpowiadać duet Ivan Jelić BaltaVullnet Basha, natomiast kwartet obronny strzegący dostępu do bramki Biegańskiego zbudują Bartosz Jaroch, Igor Łasicki, Joseph Colley oraz Krystian Wachowiak. Krakowianie będą próbowali przedzierać się pod pole karne Arki skrzydłami, ale ich mocną broń powinny stanowić także stałe fragmenty gry, więc żółto-niebiescy mają bezwzględny obowiązek zachowania ostrożności pod własną szesnastką i ograniczenia fauli w tym sektorze boiska do minimum. Kontuzjowani w obozie Białej Gwiazdy od dłuższego czasu są Jakub Błaszczykowski, Alan Uryga i Zdenek Ondrasek, a przed meczem z Resovią do tego grona dołączył jeszcze Luis Fernandez. Kolejną – obok Młyńskiego – postacią łączącą w ostatnich latach Wisłę z Arką jest Dariusz Marzec. Poprzedni trener gdynian w wywiadzie udzielonym ,,Gazecie Krakowskiej” przyznał, że w sobotę będzie stał po stronie gospodarzy.

Arkowcy w tym sezonie nie stracili jeszcze gola i jest to – zwłaszcza biorąc pod uwagę wiele obaw co do dyspozycji formacji defensywnej – znakomita informacja. Zdobyli jednak tylko jedną bramkę – choć w potyczce z Zagłębiem Sosnowiec stworzyli sobie dostatecznie dużo sytuacji podbramkowych, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tak się jednak nie stało i bufor strat punktowych, na które można było sobie pozwolić na początku rozgrywek, został wykorzystany. Przy Reymonta gdynianom nie może wystarczać remis, muszą grać o pełną pulę. Do składu przed tygodniem wrócił Hubert Adamczyk i na ,,dzień dobry” pokazał, że nadal jest w tej lidze postacią wyrastającą ponad przeciętność. Z urazem w przerwie zszedł Martin Dobrotka i niewykluczone, że Ryszard Tarasiewicz rozpocznie sobotnią konfrontację takim zestawieniem defensywy, jakie kończyło starcie z Sosnowcem, a więc składającym się z profesora gry obronnej Przemysława Stolca, kapitana Michała Marcjanika, doświadczonego Bartosza Rymaniaka i sprawiającego tydzień temu solidne wrażenie Marcela Ziemanna. Bardzo skrajne opinie pojawiają się na temat poprzedniego występu Janusza Gola – liczymy, że tym razem środkowy pomocnik pokaże się z tak pozytywnej strony, że utnie wszelkie dyskusje w zarodku. Ostatnich pięć spotkań pomiędzy Arką a Wisłą to cztery zwycięstwa żółto-niebieskich i jeden remis. Na przestrzeni minionych sześciu lat gdynianie wygrywali z ,,psami” łącznie sześciokrotnie. W poprzedniej konfrontacji obu zespołów, w lipcu 2020 r., Arkowcy zwyciężyli przy Reymonta 1:0 po trafieniu Oskara Zawady, a Kacper Krzepisz obronił rzut karny egzekwowany przez Marcina Wasilewskiego. Liczymy na podtrzymanie korzystnej koniunktury w pojedynkach tych drużyn, ale by tak się stało, ,,Krzepo” znów musi dołożyć swoją cegiełkę do sukcesu zespołu. Tylko Puszcza Niepołomice sięgnęła po komplet punktów w pierwszych dwóch kolejkach tego sezonu. Tabela jest płaska i zainkasowanie pełnej puli na terenie jednego z bezpośrednich rywali w walce o awans dałoby ekipie Tarasiewicza potężny handicap.

Ten triumf jak najbardziej leży w zasięgu żółto-niebieskich. By zwyciężyć w sobotni wieczór, trzeba jednak pokazać wysoki poziom poczynań piłkarskich, dołożyć jeżdżenie na dupach i ogrom cech wolicjonalnych oraz nie zejść na psy, jeśli chodzi o kulturę gry. Przewagą Arki powinno być zgranie wewnątrz drużyny i znajomość realiów I ligi, ale potencjał Wisły nadal jest spory. Zadecydują detale, trzeba pokazać gdyński charakter. Ja jestem dumny, bo jestem z Gdyni, ja jestem z Arki, klubie jedyny!