Wigry Suwałki - Arka Gdynia 0:3 (Szwoch 37'k, Siemaszko 68, Formella 90')
Wigry: Damian Podleśny - Janusz Bucholc, Vaclav Cverna, Maciej Wichtowski, Frank Adu Kwame - Mariusz Radecki, Adrian Karankiewicz (62' Kamil Adamek) - Damian Kądzior, Damian Gąska (72' Adam Ryczkowski), Łukasz Wroński (72' Miłosz Kozak) - Kamil Zapolnik
Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak - Yannick Sambea (67' Michał Nalepa), Dominik Hofbauer - Marcus da Silva (81' Miroslav Bożok), Mateusz Szwoch, Dariusz Formella - Josip Barisić (61' Rafał Siemaszko)
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Żółte kartki: Cverna (Wigry) - Zbozień (Arka)
Na najważniejszy mecz w swojej dotychczasowej karierze trenerskiej Grzegorz Niciński dokonał pięciu zmian w porównaniu z piątkowym starciem z Koroną Kielce. Co ciekawe, transformacji uległa niemal cała linia obrony (wyłączając Marcjanika) i pozycja napastnika. Zmiany nie dotknęły środkowej formacji, która przeciwko Koronie rozegrała popisową partię. Do Suwałk w ogóle nie pojechali między innymi Antoni Łukasiewicz i Adam Marciniak.
Dzisiaj nie liczyło się nic innego, oprócz wyniku, który dawałby komfort psychiczny przed meczem rewanżowym. Długo wydawało się, że może być ciężko o inny rezultat niż 0:0. Oba zespoły grały asekuracyjnie, wiedząc, że jeden błąd może przeważyć losy awansu. Taka pomyłka przytrafiła się w 37. minucie Vaclavovi Cvernie, który rzucił się do strzału Formelli i został trafiony piłką w wyciągniętą rękę. Dobrze prowadzący mecz Tomasz Musiał nie miał innego wyjścia, niż odgwizdanie rzutu karnego. Do piłki podszedł znów Mateusz Szwoch i spokojnym strzałem w inny róg niż w piątek dał Arce prowadzenie. Gospodarze spróbowali jeszcze przed przerwą zaatakować, ale nie byli w stanie zagrozić bramce Steinborsa.
Druga połowa to koncert gry w wykonaniu żółto-niebieskich. Arkowcy ruszyli do zdecydowanych ataków po wejściu na boisko Nalepy i Siemaszki. Ten drugi kilka minut po wejściu na boisko wyskoczył do zagrywanej spod linii bocznej piłki i skierował ją głową do opuszczonej przez Podleśnego bramki. Asystę zanotował Szwoch, a gola na swoje konto mógł zapisać po części golkiper sprowadzony z Gdańska. Od tej pory Arka całkowicie dominowała na boisku. Żółto-niebiescy złapali luz i polot, ale o jakości gry świadczyła głównie żelazna konsekwencja i perfekcyjna gra w obronie. Klasą dla siebie był znów Krzysiek Sobieraj, który po meczu powinien wsadzić głowę pod lodowatą wodę, bo wybił dziś tą częścią ciała niezliczoną ilość dośrodkowań. Dzielnie partnerował mu Marcjanik, a w środku pola bardzo dobrą pracę wykonał Hofbauer. Jakości dodała też trzecia zmiana. W doliczonym czasie gry doskonałą akcję wzdłuż linii końcowej przeprowadził Miro Bożok, a dzieła zniszczenia dopełnił Formella, posyłając piłkę do pustej bramki.
Wygląda na to, że plany na Majówkę 2017 każdy z nas już ma. Przed piłkarzami do wykonana już tylko jeden krok, by oficjalnie zaklepać sobie bilety i ruszyć po garnitury na to wyjątkowe wydarzenie. Finał Pucharu Polski i wyjazd na Stadion Narodowy to dla każdego kibica Arki jak spełnienie marzeń z czasów, gdy każdy z nas zaczynał kibicować Arce. Teraz to wszystko nabiera realnych kształtów. Tworzymy historię!