Arka była wyraźnym faworytem starcia 19. kolejki I ligi. Do Sosnowca na przedostatni mecz w historii Stadionu Ludowego przyjeżdżała w charakterze kandydata do awansu, podczas gdy Zagłębie plasowało się na 12. pozycji w tabeli, mając pokaźne straty do ligowej czołówki. Pierwsze spotkanie w rundzie zawsze stanowi jednak niewiadomą, dlatego kibice żółto-niebieskich z dużym napięciem spoglądali na wydarzenia przy ul. Kresowej. W składzie gdynian obyło się bez niespodzianek. Pod rządami Hermesa status pierwszego bramkarza został przywrócony Danielowi Kajzerowi. Miejsce pauzującego za kartki Sebastiana Milewskiego w Sosnowcu zajął Adrian Purzycki. Po raz pierwszy w koszulce Arki od pierwszej minuty wystąpili Ołeksandr Azacki i Dawid Gojny. W przypadku miejscowych pewnym zaskoczeniem było pozostawienie przez Dariusza Dudka na ławce rezerwowych Vedrana Dalicia i postawienie w centrum defensywy na duet Dominik Jończy - Mateusz Bodzioch. Reszta składu okazała się zgodna z przedmeczowymi przewidywaniami.

Nie będziemy owijać w bawełnę - w pierwszej połowie na murawie wiało nudą. Z całych 45 minut wynotowaliśmy jedynie dwie sytuacje. W 33. minucie mocny strzał Szumilasa z 30 m zakończył swój lot na poprzeczce. Arkowcy swoje jedyne uderzenie na bramkę Zagłębia oddali dopiero w 45. minucie za sprawą Haydary'ego, ale Gliwa nie miał problemów ze złapaniem futbolówki po próbie sprzed pola karnego.

Znacznie więcej działo się na boisku po zmianie stron. W 47. minucie świetny wolej Gola z 30 m poszybował metr nad poprzeczką bramki sosnowiczan. Dwie minuty później na prowadzenie wyszło jednak Zagłębie. Borowski dośrodkował z prawej strony na przedpole bramki Kajzera, a tam Sobczak wyprzedził Marcjanika i zapakował piłkę pod poprzeczkę. Strata bramki podrażniła żółto-niebieskich. W 55. minucie Czubak wygrał pozycję z Bodziochem, świetnie skleił długie podanie od Rymaniaka i wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale strzelił minimalnie obok lewego słupka. W odpowiedzi Wrzesiński stanął oko w oko z Kajzerem, jednak wykończył tę akcję tak samo, jak Czubak. W 57. minucie Rymaniak dośrodkował w pole karne, Czubak strzelał głową, Gliwa odbił piłkę przed siebie, a tuż przed nim stał Skóra, który przy dobitce nie dał szans golkiperowi gospodarzy i doprowadził do remisu. Już 5 minut później żółto-niebiescy byli na prowadzeniu. Tym razem podopieczni Hermesa przeprowadzali akcję lewą stroną boiska, Gojny zacentrował w szesnastkę, tam Jończy niefortunnie główkował, wystawiając futbolówkę na strzał Rymaniakowi, a prawy obrońca Arki strzałem z woleja w długi róg zapakował piłkę do siatki. Po kolejnych trzech minutach żółto-niebiescy mogli prowadzić już różnicą dwóch bramek. Gol dośrodkował w pole karne, Marcjanik główkował w słupek, a zmierzający do dobitki Czubak skiksował. Zagłębie nie zamierzało jednak położyć się na murawie. W 73. minucie miejscowi wyprowadzili szybką kontrę, Sobczak schodził z prawej strony do środka, wpadł w szesnastkę, nawinął Azackiego i uderzył po długim rogu, jednak była to próba niecelna. Jeszcze bliżej szczęścia sosnowiczanie byli po kolejnych pięciu minutach, kiedy Bryła wrzucił futbolówkę z prawej flanki, a Fabry urwał się Rymaniakowi i strzelił głową minimalnie obok prawego słupka Kajzera. Tymczasem piłkarze Hermesa wciąż zamierzali przesądzić losy rywalizacji. Bardzo dobrą prostopadłą piłkę w pole karne zagrał Capanni, który w międzyczasie pojawił się na murawie, Czubak przepchnął Bodziocha, natomiast jego wykończenie akcji pozostawiało już wiele do życzenia. Kilka minut później po dośrodkowaniu Gojnego z kornera Azacki główkował w środek bramki. W 88. minucie Zagłębie miało piłkę na wyrównanie - Wrzesiński przytomnie znalazł w polu karnym Sobczaka, ale ze strzałem napastnika sosnowiczan poradził sobie Kajzer. Minutę później Gojny zanotował jeszcze nieudane uderzenie z rzutu wolnego. W doliczonym czasie gry żaden z zespołów nie wykreował sobie klarownych sytuacji. Sędzia Gryckiewicz zakończył spotkanie i stało się jasne, że Arka zainkasuje pierwszy komplet punktów w 2023 roku.

Styl gry żółto-niebieskich w sobotni wieczór długimi fazami wołał o pomstę do nieba. Gdynianie grali brzydko dla oka, składne akcje można policzyć na palcach jednej ręki. Najważniejsze jednak, że w drugiej połowie uparcie postawili na swoim, z wielką konsekwencją dążyli do zwycięstwa, ruszyli do ataku i osiągnęli swój cel. Ten skład ma potencjał na odnoszenie znacznie pewniejszych zwycięstw i stawianie rywalom swoich warunków. Liczymy, że w dalszej fazie rundy trener Hermes postawi na dopracowanie schematów, spowodowanie powtarzalności automatyzmów i poszerzy wachlarz rozwiązań prezentowanych przez drużynę, zwłaszcza w ofensywie. Dziś natomiast najważniejsze jest wywiezienie z Sosnowca kompletu punktów, który daje konkretne, wymierne korzyści w tabeli I ligi. W niej Arka awansowała na 4. miejsce, traci cztery punkty do drugiego Ruchu i trzy do trzeciej Puszczy. Za tydzień w sobotę o 17:30 żółto-niebiescy podejmą w Gdyni Wisłę Kraków. Zapraszamy do nabywania biletów na to spotkanie, bo drużyna z pewnością będzie potrzebowała fanatycznego dopingu, by zanotować drugie zwycięstwo na wiosnę.


Zagłębie Sosnowiec - Arka Gdynia 1:2

Bramki: Sobczak 49' - Skóra 57', Rymaniak 62'

Zagłębie: Gliwa - Borowski, Jończy, Bodzioch, Ziemann - Klupś (70' Bryła), Rozwandowicz, Bonecki, Szumilas (70' Fabry), Wrzesiński - Sobczak.

Arka: Kajzer - Rymaniak (90+1' Stolc), Marcjanik, Azacki, Gojny - Skóra (76' Stępień), Purzycki (70' Capanni), Gol, Adamczyk (76' Żebrowski), Haydary - Czubak.

Żółte kartki: Bodzioch, Sobczak, Wrzesiński, Bonecki - Purzycki, Marcjanik, Gol, Haydary.

Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń).

Frekwencja: 1811.