Po świetnym meczu z Widzewem i nie najgorszym z Rakowem Arka zamierzała potwierdzić wysoką dyspozycję u progu rundy wiosennej. Zwycięstwo z czerwoną latarnią I ligi jawiło się jej jako absolutny obowiązek. Tym bardziej, że Górnik wygrał dotychczas tylko jeden mecz - właśnie z gdynianami w rundzie jesiennej. Ponowna wpadka z polkowiczanami nie miała prawa się przytrafić podopiecznym Ryszarda Tarasiewicza. W składzie Arkowców zabrakło niespodzianek. Na niedzielny pojedynek nie zdążył wyleczyć się Olaf Kobacki - jego miejsce w wyjściowym składzie zajął wracający po urazie Fabian Hiszpański. Szymon Szydełko zaskoczył, desygnując od pierwszej minuty do boju Michała Bojdysa i Jarosława Ratajczaka w linii defensywy. Na wahadłach postawił na Karola Fryzowicza i Rafała Karmelitę.

Nieoczekiwanie pierwszy strzał w spotkaniu oddali polkowiczanie. W 2. minucie Szuszkiewicz miał otwartą drogę do bramki z lewej strony pola karnego, ale uderzył lekko, wprost do koszyczka Krzepisza. Gdynianie tymczasem mieli problemy ze sforsowaniem zdeterminowanej w swoich poczynaniach defensywy przyjezdnych. W 20. minucie efektownym sprintem rozerwał ją Stępień, jednak jego próba wyłożenia piłki Czubakowi bądź Alemanowi została zatrzymana przez obrońców. Trzy minuty później Arka miała rzut wolny 25 m od bramki Szymańskiego, ale Aleman przeniósł futbolówkę nad bramką. W kolejnej akcji żółto-niebiescy byli już skuteczni. Tragiczną stratę w środku boiska zaliczył Bojdys, piłkę przejął Aleman, przebiegł z nią kilkanaście metrów, po czym przytomnym podaniem ustawił futbolówkę na strzał Dei. Środkowy pomocnik gdynian ładnym plasowanym strzałem sprzed pola karnego od słupka pokonał golkipera gości i wyprowadził piłkarzy Tarasiewicza na prowadzenie. Nieco po upływie pół godziny gry w roli skrzydłowego wystąpił... Marcjanik, który dośrodkował perfekcyjnie, wprost na głowę Czubaka. Napastnik Arki książkowo skontrował futbolówkę, jednak Szymański zdążył z interwencją. Trzy minuty później Górnik sprytnie rozegrał rzut rożny, co zakończyło się uderzeniem Ratajczaka z ostrego kąta, ale Krzepisz był na posterunku i skutecznie przypilnował krótkiego słupka. W kolejnej akcji Karmelita znalazł drogę do siatki gdynian, jednak wcześniej Biernat faulował Krzepisza w pojedynku powietrznym i sędzia Szczerbowicz słusznie gola nie uznał. W 43. minucie jeszcze jedną indywidualną akcję przeprowadził Stępień, ale i tym razem zabrakło precyzyjnego dogrania ze strony 20-letniego skrzydłowego. Chwilę później Adamczyk po kornerze trafił w boczną siatkę, a na koniec pierwszej połowy Arka wyszła z kolejnym kontratakiem, który został jednak popisowo spartaczony przez Alemana, który tak długo szukał lewej nogi w polu karnym Szymańskiego, że cała akcja spaliła na panewce.

Druga część rywalizacji mogła zacząć się od mocnego uderzenia żółto-niebieskich. Aleman zacentrował z rzutu rożnego, futbolówka trafiła w głowę Karmelity i omal nie zaskoczyła bramkarza przyjezdnych, przelatując centymetry obok lewego słupka. Po upływie godziny gry żółto-niebiescy mieli rzut wolny 25 m od bramki polkowiczan, jednak Deja nie zdołał oddać celnego strzału. W 69. minucie Aleman wykonywał jeszcze jeden korner, piłka minęła kolejno Bunozę, Biernata i Hiszpańskiego, ale 3 m od bramki akcję zamknął Dobrotka, który z najbliższej odległości dopełnił formalności i zapakował futbolówkę do siatki, podwyższając prowadzenie żółto-niebieskich. Później na murawie wiało nudą. Piłkarze Tarasiewicza celowali w spokojne dowiezienie wyniku do ostatniego gwizdka, a goście z Polkowic nie mieli chyba szczególnego przekonania, że coś uda im się w Gdyni zdziałać.

Arkowcy wykonali zadanie, jakie stało przed nimi w niedzielne popołudnie. Nikt nie oczekiwał od nich efektownych fajerwerków, wszyscy oczekiwali trzech punktów. Z tego obowiązku żółto-niebiescy wywiązali się bez zarzutu. Pełną kontrolę nad spotkaniem miał gdyński środek pola, z gwarantującym wysoką jakość Adamem Deją na czele. Christian Aleman po raz kolejny wzbudzał mieszane odczucia, bo jego całkowite i stuprocentowe uzależnienie od lewej nogi bywa szalenie irytujące dla obserwatorów wydarzeń boiskowych. Finalnie Ekwadorczyk skończył jednak z dwiema asystami, co musi podnieść mu notę. Cieszy, że podopieczni Tarasiewicza pokazali piłkarską dojrzałość i bezproblemowo zainkasowali pełną pulę. W tabeli gdynianie awansowali na 4. miejsce w tabeli. Do drugiego Widzewa wciąż tracą siedem punktów, ale do trzeciej Korony ta strata wynosi już tylko dwa oczka. Następny mecz Arka rozegra w najbliższą sobotę o 12:40, a ich rywalem w konfrontacji wyjazdowej będzie Odra Opole.


Arka Gdynia - Górnik Polkowice 2:0

Bramki: Deja 23', Dobrotka 69'

Arka: Krzepisz - Marcjanik, Bunoza, Dobrotka - Stępień (79' da Silva), Milewski, Deja (67' Bednarski), Aleman, Adamczyk (61' Skóra), Hiszpański (79' Zmorzyński) - Czubak (79' Kuzimski).

Górnik: Szymański - Bojdys, Biernat, Ratajczak - Fryzowicz, Purzycki (66' Żołądź), Kozubal (66' Makuch), Hafez (66' Sobków), Karmelita (77' Radziemski) - Szuszkiewicz (77' Baranowski), Piątkowski.

Żółte kartki: Deja - Szuszkiewicz.

Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).

Frekwencja: 3985.