Arka pod wodzą Wojciecha Pertkiewicza prowadzi specyficzną politykę podpisywania nowych kontraktów, czekając zazwyczaj do końca sezonu z ofertami dla zawodników. Ma to oczywiście swoje dobre strony, ale bywa też bronią obosieczną. Drużyna w mijającym sezonie zaprezentowała się na tyle dobrze, że wokół kilku piłkarzy zwiększyło się zainteresowanie klubów ekstraklasy. Dziś Arka stoi w gorszej pozycji negocjacyjnej niż jeszcze pół roku temu i może mieć problem z utrzymaniem całej kadry. Największy znak zapytania dotyczy w tej chwili Marcina Warcholaka. Lewy obrońca związał się jakiś czas temu umową z menedżerem Jarosławem Kołakowskim, który ma dla niego propozycje z innych klubów. Pytanie czy ewentualna przeprowadzka miałaby dla 26-latka większy sens?
Wychowanek Pogoni Wschowa właśnie w Gdyni na dobre przebił się do krajowego topu lewych obrońców. Ma tu duży kredyt zaufania trenera (kilkadziesiąt pełnych meczów z rzędu!), kolegów z drużyny i uznanie kibiców. Wydawałoby się, że ekstraklasa z Arką to idealny krok do dalszego rozwoju. W nowym otoczeniu "Warchoł" musiałby budować swoją pozycję od zera. Przekonać nowego trenera i całe otoczenie do swojej wartości, a przecież w Arce nie od razu stał się filarem zespołu. Potrzebował na to czasu. W barwach Arki ma dużo większą szansę stać się czołowym zawodnikiem na swojej pozycji w ekstraklasie.
Nasz klub cały czas negocjuje warunki nowej umowy Marcina z jego menedżerem, lecz na razie sprawa jest daleka od szczęśliwego finału. Mamy nadzieję, że obie strony dojdą do porozumienia, zawodnik dostanie zasłużoną podwyżkę i w barwach Arki zadebiutuje w ekstraklasie.