Spotkanie z GKS-em Katowice zostało określane hitem rundy wiosennej – przede wszystkim pod względem kibicowskim. Fani GieKSy to najlepiej „jeżdżąca” ekipa w 1. lidze i potwierdzili to w sobotę. Do Gdyni przyjezdni zawitali w bardzo dobrej liczbie – 425 osób (w tym 44 sympatyków Górnika Zabrze), z czego 411 weszło na stadion. Na płoci zawisło siedem flag. Goście przez większość część meczu prowadzili przyzwoity, regularny doping i trzeba przyznać, że zaprezentowali się solidnie – najlepiej ze wszystkich ekip w tym sezonie, które odwiedziły Gdynię.
Z naszej strony, mimo sporego nagłośnienia pierwszego z kluczowych kwietniowych spotkań, frekwencja nie była najwyższa. Z oficjalnego komunikatu klubu wynika, iż mecz Arki z GKS-em oglądało 5713 osób. Biorąc pod uwagę liczbę kibiców gości, wynik ok. 5300 nas samych - nie robi wielkiego wrażenia, ale też nie jest powodem do wstydu. Zwłaszcza „Górka” tego dnia nie wyglądała tak jak powinna – choćby podczas inaugurującego wiosnę pojedynku z Wisłą Płock.
Na sobotni mecz z GKS-em, nasi ultrasi przygotowali oprawę z okazji 40-lecia zgody z Polonią Bytom, której kibice byli obecni podczas spotkania (oprócz fanów Królowej Śląska, na trybunach zasiadła również delegacja kiboli Lecha Poznań). Na początku poleciały serpentyny, a chwilę później na „Górce” pojawiła się bardzo estetycznie wykonana sektorówka w asyście „machajek”.
Popołudniowa pora (w Gdyni na ogół graliśmy w godzinach raczej wieczornych) nie wpłynęła w większym stopniu na nasz doping. Ten niósł się całkiem nieźle, o czym świadczą sygnały, że momentami słychać było nas w obrębie kilku kilometrów – np. w gdyńskiej stoczni. Nie obyło się także bez krótkiej wymiany uprzejmości między nami, a sektorem gości – ale bez większej historii.