Trudny czas nastał, na świecie i w Arce, choć w Arce to trwa dłuższy okres. Martwimy się my, martwią się wychowankowie klubu, obserwując rozwój sytuacji z daleka, z perspektywy drużyn,w których grają aktualnie. Rozmawialiśmy już z Robertem Sulewskim, z Przemkiem Stolcem, a teraz w tym cyklu Damian Mosiejko. Wszyscy już nie w żółto-niebieskich koszulkach, ale z sercami na zawsze w tych barwach. A co mówi żółto-niebieskie serce Damiana? Zapraszamy do lektury.

Niko: Damian, wirus storpedował życie, storpedował rozgrywki. Jak to wygląda u Ciebie?

Damian: Mieszkam w Warszawie w chwili obecnej. Aktualna sytuacja zmusiła nas do przerwania treningów zespołowych. Każdy z nas dostaje rozpiskę na e-maila. Biegam więc, wykonuję ćwiczenia siłowe,a także ćwiczenia z piłką. Jesteśmy monitorowani na bieżąco poprzez aplikację endomondo i wysyłamy screeny z treningów, które wykonaliśmy trenerowi w ramach potwierdzenia.

Trwają dyskusje, jak rozwiązać problem zawieszonych rozgrywek. Jak Ty się na to zapatrujesz?

Jestem za tym, aby w momencie, kiedy byłaby możliwość gry, zagrać jak najwięcej meczów. Niech każda drużyna ma jeszcze możliwość powalczenia o swoje cele – awans, utrzymanie, baraże. Zdaję sobie jednak sprawę, że to może się okazać niemożliwe – nie wiemy, kiedy wirus ustąpi – wtedy powinno się uznać aktualne tabele, łącznie z idącymi za tym konsekwencjami, choć z przykrością stwierdzam, że wiem, co oznaczałoby to dla Arki.

Druga liga nie jest łatwa. Widzew, Górnik Łęczna, rzeszowskie drużyny, GKS Katowice faktycznie jest aż tak trudno, jak wskazuje miejsce Pogoni? Wełna, Mójta, doświadczony bramkarz Misztal, czy znany z Gdyni Brodziński to za mało na lepszą pozycję drużyny?

Tak, to prawda, druga liga wcale nie jest taka prosta jak by mogło się wydawać. Prawie każda drużyna ma zawodników, którzy są w stanie przesądzić o wyniku meczu. A Widzew i GieKSa to w ogóle bardzo silne zespoły i moim zdaniem zdecydowani faworyci do awansu. Gra opiera się na mocnej defensywie, stworzeniu możliwości do kontrataku,a także oczywiście na stałych fragmentach gry, czyli skądś to znamy :-).

KS Chwaszczyno, Błękitni Stargard, Pogoń Siedlce – jak byś porównał te drużyny?

Zacznę od mojego obecnego klubu. Doskonale wspominam trenera Marcina Prasoła. Gdy on objął stanowisko szkoleniowca, nie przegraliśmy 15 meczów z rzędu. Zabrakło nam 3 punktów do awansu,a przed jego przybyciem byliśmy na dnie. To dobry fachowiec, nie graliśmy może efektownie, ale bardzo efektywnie. Potem się wszystko pozmieniało. Odszedł trener, zmienił się dyrektor sportowy. Uważam, że aktualnie naprawdę wyciągamy maksa.

Błękitni – uważam, że to był ważny i dobry ruch z mojej strony. Przejście tam zawdzięczam dobrzej grze w Chwaszczynie, ale też znajomości trenera Łukasza Kowalskiego z ówczesnym trenerem Błękitnych – Krzysztofem Kapuścińskim.Po sparingu z Pogonią Szczecin trener powiedział, że jest zadowolony, widzi mnie w drużynie. Załatwiłem więc formalności, spakowałem „mandżur” i wylądowałem w Stargardzie. Tam był mega klimat, super „szatnia”, czuć było spokój i przyjazną atmosferę. Trener dawał możliwość pokazania na murawie tego, co się potrafi.Grałem tam praktycznie „od dechy do dechy” wszystkie mecze (pomijając pauzy za kartki) i czułem, że się rozwijam. Wiesz, tam nie było jakichś „kokosów”, ale naprawdę była super atmosfera. W każdym razie moja gra przykuła uwagę trenera Leszka Ojrzyńskiego, który zaprosił mnie na treningi. To był fajny moment.Obserwowały mnie też inne kluby. Niestety trener Ojrzyński odszedł z Arki i ten temat umarł. To znaczy niby coś tam było słychać, że nie do końca.ale pseudo testy u trenera Smółki nadziei nie budziły i zdawałem sobie sprawę,że wszystko jest już ustalone.

KS Chwaszczyno – to był taki zlepek zawodników, którzy np. nie mieścili się w Arce. Zamiast grać w 4 lidze w rezerwach, zdecydowałem się grać w drużynie prowadzonej przez Łukasza Kowalskiego, który naprawdę wykonywał tam dobrą robotę. Przyznam także, że dobry ze względów finansowych. Niestety, ale w Arce wychodzono z założenia, że skoro mieszkasz z rodzicami, to 800 brutto pensji ci wystarczy.

51134c9a_mosiejko-chwaszczyno.jpg

Jeszcze co do Błękitnych. Mecz W Stargardzie z ROW-em Rybnik, czerwona kartka dla Ciebie...

 Pamiętam, to był kompletny przypadek. Nie widziałem rywala, przymierzałem się do kopnięcia piłki z półobrotu,z woleja. A tymczasem rywal zamierzał zagrać piłkę głową.

81db586e_mosiejko.jpg

Wyprzedziłeś nieco moje pytanie i poruszyłeś temat Arki. Słucham więc, pewnie trudnych słów o klubie, który masz w serduchu.

To nie jest łatwe, tak sobie o tym mówić, ale myślę, że wielu kibiców zna, znało podejście w Arce do wychowanków i wie, że to nie są historie zmyślone.Pierwsza z brzegu sytuacja – chciałem iść na wypożyczenie do Gryfa Wejherowo, blisko, okazja do pogrania w drugiej lidze. Jednak ówczesny dyrektor sportowy Edward Klejndinst powiedział, że tam nie pogram, że mnie tam nie zechcą. No poczułem się parszywie – nawet tam się nie załapię – myślałem. Za jakiś czas do Gryfa poszedł Andrij Waceba (grający na tej samej pozycji,co ja)... Był tam krótko. Trener Kotas zrezygnował z niego, bo Andrij pojechał na Ukrainę coś załatwić i się zasiedział troszkę,z tydzień chyba. Po rozmowach o moim wypożyczeniu do Gryfa, przed rozpoczęciem zimowego okresu zimowego okresu przygotowawczego, otrzymałem informację, że nie będę trenował z pierwszym zespołem. Nawet nie zrobiono mi podstawowych badań – krwi i EKG. Poszedłem na rozmowę z prezesem Pertkiewiczem. Prezes powiedział, że myślał, iż już mnie nie ma w klubie, że sobie coś znalazłem. No i trenowałem sobie sam... Nie mogąc wejść do szatni. Wtedy rękę do mnie wyciągnął Łukasz Kowalski.

Kolejna sprawa – Puchar Polski. Zagrałem w pierwszych trzech meczach. Ok, słabsi rywale, ale też trzeba ich pokonać, walczyć, jak zresztą pokazała historia np.z Odrą Opole. Nie wygrasz, do finału nie dojdziesz, proste. Tymczasem większe premie za za zdobycie pucharu otrzymali ci, którzy zagrali mniej minut w samym finale. Do dziś nie wiem, jakie były kryteria. Coś jednak z siebie dałem w tamtej edycji. I w nagrodę otrzymałem ok 2,5 tys złotych premii. Czułem się gorszy. Wyszedłeś na boisko z trzema słabszymi rywalami, to tam szczegół. Przecież każdy by z nimi wygrał... Tak to wyglądało.

Jestem pewien, że jednak mimo tych przykrych wspomnień, masz jednak też te dobre...

Oczywiście, że tak. Do dziś,w moim życiu najlepsze, co mnie w życiu spotkało to Arka. Umysł ludzki jest selektywny, w końcu o złych rzeczach zapomina. A wiesz- kibicujesz tej drużynie, marzysz by w Arce trenować, potem by zagrać w pierwszym zespole. Ok, nie byłem zawodnikiem podstawowego składu, ale i tak jestem dumny i szczęśliwy,bo trafiłem na najlepszy okres klubu.  Awans do ekstraklasy, zdobycie pucharu. Pochód na Świętojańskiej, race. Moc. To taki tatuaż w głowie, na zawsze.

A zabawne sytuacje z szatni? Lubisz Scooby Doo?

Hahah wiem czemu pytasz. Miałem ksywkę „Kudłaty” i koledzy w szatni śmiali się i pytali gdzie mam Scoobiego i scooby-chrupki:-). Mi z szatni to zawsze kojarzy się Wojo, a z nim Cypis, jego ulubiony wokalista :-).

 Na pewno wiesz, co się dzieje teraz w Arce. Jak się na to zapatrujesz?

 Serce boli, gdy czyta się, słyszy, że przez złe zarządzanie został zaprzepaszczony najlepszy czas w historii klubu. Trudno się czyta o tych wszystkich długach i obecnej sytuacjiw Arce. Ale ja mam zawsze nadzieję, że będzie dobrze Tak, jak mam zawsze włączony telefon i gotów jestem pomóc klubowi,w którym się wychowałem;-)

 Kibicujesz Barcelonie?

D: Kiedyś miałem większą zajawkę na FCB. Xavi, Ronaldihno, Eto, Iniesta. Wtedy skupiałem się na oglądaniu ich. W FM-ie też zawsze grałem Barceloną albo Arką. Dziś skupiam się ogólnie na oglądaniu dobrej piłki, choć do Barcelony sympatię odczuwam.

W czerwcu obchodzisz 25 urodziny, to dobry wiek dla piłkarza i chyba czas na wyższą, niż 2 liga?

Oczywiście, że patrzę wyżej, ale to nie jest takie proste. Praktycznie przez 3 lata rozegrałem większość spotkań w 2 lidze, nie licząc pauz z powodu kontuzji, czy kartek, myślę, że nasolidnym poziomie. I wierzę, że w końcu się uda.

 

Rozmawiał: Tomek (niko)