Przed bojem o półfinał Pucharu Tysiąca Drużyn zarówno Arka, jak i Puszcza zapowiadały twardą walkę bez odstawiania nogi. Obie ekipy zamierzały zrealizować cel i awansować do grona najlepszej czwórki tej edycji rozgrywek. Trener Dariusz Marzec zaskoczył zostawieniem w Gdyni Arkadiusza Kasperkiewicza, który nie będzie mógł zagrać w ligowym pojedynku z niepołomiczanami w najbliższą niedzielę z powodu karencji za cztery żółte kartki. Jego w miejsce w pierwszej jedenastce żółto-niebieskich zajął Damian Ślesicki. Debiut w podstawowym składzie zaliczył z kolei Kacper Skóra. W wyjściowym ustawieniu pojawił się też obchodzący w marcu 37. urodziny Marcus da Silva. Tomasz Tułacz nie zdecydował się na szczególne kombinacje i desygnował do boju swoją optymalną jedenastkę.

Pierwsze 10 minut meczu stało pod znakiem badania się nawzajem przez obie drużyny. W 11. minucie Deja ostro wstrzelił piłkę z prawej strony na przedpole, ale Kobylak skutecznie odbił futbolówkę. Puszcza odpowiedziała bardzo podobną akcją - w tym przypadku do mocnego dorzutu Górskiego spóźnił się Knap. Jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa Dariusz Marzec musiał przeprowadzić pierwszą zmianę, która została wymuszona kontuzją kapitana Arki Michała Marcjanika - w jego miejsce na murawie zameldował się debiutujący w żółto-niebieskich barwach Haris Memić. W 18. minucie Rosołek dośrodkował na nogę znajdującego się w świetnej sytuacji w polu karnym Marcusa, ale wolej tego ostatniego okazał się mocno niecelny. Dwie minuty później Brazylijczyk zrewanżował się 19-latkowi i zacentrował wprost na głowę wypożyczonego z Legii napastnika, którego uderzenie poleciało dwa metry obok lewego słupka gospodarzy. W 29. minucie znów pokazał się Marcus, który efektowną piętką uruchomił na lewej flance Valcarce, Hiszpan wrzucił w pole karne, tam znalazł się Żebrowski, jednak jego próba nie okazała się groźna dla Kobylaka. Dwie minuty później Górski zamykał akcję niepołomiczan z lewej strony pola karnego, nastrzelił Radionowa, ale piłka przetoczyła się dwa metry obok prawego słupka bramki Krzepisza. Po kolejnych 120 sekundach Rosołek oddał anemiczny strzał sprzed pola karnego w środek bramki. W 37. minucie Marcus powalczył z obrońcami gospodarzy, siłą determinacji utrzymał się przy piłce i odegrał krótko do znajdującego się w narożniku pola karnego Żebrowskiego. ,,Żebro" ustawił sobie piłkę do strzału, po czym zawinął lewą nogą takiego rogala, że Kobylak był całkowicie bezradny. Arka objęła prowadzenie po kapitalnym strzale 25-latka. Gdy wydawało się, że gdynianie mają wszystko pod kontrolą i do przerwy nie może stać się im żadna krzywda, w drugiej minucie doliczonego czasu gry Valcarce przystemplował Cikosa we własnym polu karnym i sędzia Gil wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze od bramki Krzepisza podszedł Stefanik i pewnym strzałem pod poprzeczkę pokonał 21-letniego golkipera. Na przerwę oba zespoły schodziły więc przy remisie 1:1.

Druga część spotkania zaczęła się od strzału Hladika sprzed pola karnego Arki, który poszybował trzy metry nad poprzeczką. W 53. minucie Marcus kluczowym podaniem uruchomił na lewej flance Valcarce, hiszpański wahadłowy dynamicznie oskrzydlił akcję, rozpędzony wpadł w pole karne i wyłożył piłkę doskonale ustawionemu Żebrowskiemu. Próbę ,,Żebra" wyblokował Mikołajczyk, ale do bezpańskiej futbolówki dopadł Rosołek i dobił ją do w zasadzie pustej bramki, przywracając prowadzenie żółto-niebieskim. Po upływie godziny gry kontuzję odniósł drugi z Arkowców - po Marcjaniku tym razem padło na Skórę, którego na murawie zastąpił Mazek. W 70. minucie po rzucie wolnym dla gdynian do piłki w polu karnym gospodarzy ścigali się Memić i Uwakwe, Holender zagrał futbolówkę pierwszy, a próbujący trafić w piłkę Nigeryjczyk kopnął obrońcę Arki. Po konsultacji z wozem VAR sędzia Gil zdecydował się wskazać na punkt oddalony o jedenaście metrów od linii bramkowej. Do futbolówki ustawionej na wapnie podszedł Marcus. Strzelił słabo, w środek bramki, ale piłka wyślizgnęła się z rąk Kobylakowi i przetoczyła się do siatki. Piłkarze Marca podwyższyli prowadzenie, a Brazylijczyk zanotował swoje 60. trafienie w żółto-niebieskich barwach. Na kwadrans przed końcem Tomalski znalazł się sam przed Krzepiszem, ale młody bramkarz fenomenalnie interweniował nogami. Dobić próbował jeszcze Kobusiński, jednak wolno toczącą się piłkę sprzed bramki wybił Ślesicki. Gospodarze kontynuowali akcję, Górski dośrodkował w szesnastkę, tam odnalazł się Cikos, który wyciągnął nogę i strzelił z bliskiej odległości, ale jego próba przeszła metr obok bramki. W 82. minucie Arka przeprowadziła sprawną kontrę, którą kończył Mazek, jednak pomylił się bardzo wyraźnie. Cztery minuty później Marcus odebrał piłkę na połowie Puszczy, napędził akcję prawą stroną, odegrał przed pole karne do Łabojki, a uderzenie środkowego pomocnika znalazło się w rękawicach Kobylaka. W 88. minucie Arkowcy zakończyli emocje we wtorkowy wieczór. Łabojko zagrał kapitalną prostopadłą piłkę wyprowadzającą Marcusa i Żebrowskiego do sytuacji dwóch na bramkarza. Brazylijczyk nieprecyzyjnie odegrał do ,,Żebra" i napastnika uprzedził Stefanik, jednak były zawodnik KKS-u Kalisz ponowił akcję, oddał celny strzał, który został odbity przez golkipera niepołomiczan, ale przy dobitce Marcusa bramkarz gospodarzy nie miał już nic do powiedzenia i piłka zatrzepotała w siatce, a legenda Arki zapisała na swoim koncie gola nr 61 dla naszego klubu. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry kolejną próbkę swoich możliwości dał Krzepisz, rewelacyjnie wyciągając strzał głową Hladika. W czwartej natomiast po raz kolejny zabawili się gdynianie, a w zasadzie Luis Valcarce. Hiszpan został nabity przez próbującego strzelać z dystansu Rakoczego, przejął piłkę, przebiegł z nią ponad pół boiska, Marcus ściągnął na siebie uwagę ostatniego obrońcy Uwakwe, a iberyjski wahadłowy w tym czasie znalazł się już w polu karnym i spokojnie sfinalizował swój rajd, podcinając piłkę nad bezradnym Kobylakiem. W tym momencie mieliśmy już do czynienia z pogromem, choć dwie minuty później podopieczni Tułacza zmniejszyli jeszcze rozmiary porażki. Po rzucie z autu Danch niefortunnie odbił piłkę głową, a Cikos ekwilibrystycznym uderzeniem, stojąc odwrócony plecami do bramki, umieścił futbolówkę w siatce Krzepisza i ustalił wynik meczu na 5:2 dla Arki. Po chwili sędzia Gil gwizdnął po raz ostatni.

Patent Puszczy na drużyny z Pomorza okazał się patentem jedynie na zespoły z Gdańska. Po wyeliminowaniu Lechii, na Arkę już piłkarze z Niepołomic sposobu nie znaleźli. Wielka w tym zasługa żółto-niebieskich, którzy zagrali na bardzo wysokim poziomie organizacji własnych poczynań, konsekwencji w dążeniu do celu i świadomości w drodze po awans. Od początku nie ograniczali się do defensywy, ale chcieli zarysować swoją przewagę i rozstrzygnąć losy pojedynku w 90 minutach. Zostali nagrodzeni za swoją zdecydowaną postawę. Piłkarz meczu? Zdecydowanie Marcus, który strzelił dwa gole i zanotował asystę przy trafieniu Żebrowskiego, a przy pozostałych dwóch trafieniach również miał swój udział. Brazylijczyk udowodnił, że w wieku 37 lat wciąż można mieć wyraźny wpływ na grę drużyny i być właściwie głównym architektem awansu do półfinału Pucharu Polski. Faktem jest jednak, że gdynianie urządzili sobie w Niepołomicach ostrą fiestę, wyszli na boisko z pewnością siebie i wiarą we własne umiejętności. Taką Arkę chcemy oglądać zawsze. W niedzielę o 14:30 kolejne starcie w Niepołomicach, tym razem w ramach I ligi.


Puszcza Niepołomice - Arka Gdynia 2:5

Bramki: Stefanik 45+2' (k), Cikos 90+6' - Żebrowski 37', Rosołek 53', da Silva 71' (k) i 88', Valcarce 90+4'

Puszcza: Kobylak - Cikos, Stefanik, Hladik, Mikołajczyk (59' Pięczek) - Tomalski (90' Rakoczy), Serafin, Stępień (46' Uwakwe), Knap (62' Wyjadłowski), Górski - Radionow (59' Kobusiński).

Arka: Krzepisz - Danch, Marcjanik (14' Memić), Ślesicki - Skóra (63' Mazek), Deja, Łabojko, da Silva, Valcarce - Rosołek (76' Sasin).

Żółte kartki: Stępień, Tomalski, Hladik, Górski - Valcarce, Ślesicki.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).