Całkowicie nowa Arka Gdynia rozpoczyna sezon 2020/2021. Drużyna Ireneusza Mamrota u progu rozgrywek ma aspiracje finiszu w górnej połowie tabeli I ligi z perspektywą ewentualnej walki o coś więcej. Jednak na sam początek, w prologu do ekscytującego roku pełnego żółto-niebieskich nadziei, gdynianie zainaugurują przygodę w Pucharze Polski. Mając w pamięci cudowne doświadczenia z ostatnich lat, chcielibyśmy zajść w tych rozgrywkach jak najdalej, ale na razie trzeba postawić pierwszy krok. W 1/32 finału Arka zmierzy się z Górnikiem Polkowice.

Zielono-czarni ukończyli poprzedni sezon na 11. miejscu w tabeli II ligi. Biorąc pod uwagę, że przystępowali do niego z pozycji beniaminka, należy uznać ten wynik za bardzo dobry rezultat. Do tego Górnik wniósł do rozgrywek sporo świeżości – dał się poznać jako drużyna grająca ofensywnie, odważnie i ambitnie. Dowód wymierny? 60 goli w 34 meczach, drugi atak w stawce II-ligowców (tylko Widzew zdobył więcej bramek). Polkowiczanie niewątpliwie są zespołem rozwijającym się w zbilansowany, systematyczny sposób. Ogromna w tym zasługa trenera Enkeleida Dobiego. Albański szkoleniowiec objął ekipę z górniczego miasta w styczniu 2017 r. w momencie, gdy drużyna zajmowała 10. pozycję w III lidze, a pod wodzą Dobiego finiszowała sześć lokat wyżej. W kolejnym sezonie Górnik zajął 5. miejsce w rozgrywkach, a w kampanii 2018/2019 wygrał III ligę w cuglach i awansował poziom wyżej, gdzie w minionym roku spokojnie zapewnił sobie utrzymanie, prezentując ciekawy futbol. Zasłużony dla Polkowic trener zdecydował się jednak skorzystać z szansy na poprowadzenie zespołu na szczeblu I ligi i w nowym sezonie będzie szkoleniowcem Widzewa. Na jego miejsce na Dolny Śląsk trafił Janusz Niedźwiedź – jeden z najzdolniejszych polskich trenerów młodego pokolenia, który w poprzednich latach wykręcał bardzo dobre rezultaty z Podhalem Nowy Targ i Stalą Rzeszów. Roszada na stanowisku sternika zielono-czarnych prawdopodobnie będzie bolesna, ale nie powinna przynieść polkowiczanom negatywnych skutków. Inaczej sprawa wygląda z kwestiami kadrowymi. Do Miedzi Legnica (z którą Górnik przegrał ostatni sparing 1:5) odszedł lider drużyny Michał Bednarski. Strzelec 23 goli i autor 5 asyst w 29 meczach II ligi poprzedniego sezonu miał oferty z Arki, Jagiellonii i Śląska, ale wybrał oddaloną jedynie o 37 km Legnicę. Oprócz niego z zespołem pożegnał się też jeden z kluczowych piłkarzy Patryk Mucha, którego Dobi pociągnął za sobą do Łodzi. W Polkowicach nie ma już także znanego z boisk Ekstraklasy Martinsa Ekwueme. Pojawili się za to młody bramkarz Jakub Szymański z MKS-u Kluczbork i dwóch defensywnych pomocników – Michał Danilczyk z Podhala oraz Bruno Żołądź, który wraca do gry w piłkę po półrocznej kontuzji, a ostatni mecz w koszulce Olimpii Elbląg rozegrał 30 listopada. Podstawę składu Górnika Polkowice stanowią jednak wychowankowie i byli piłkarze Zagłębia Lubin, których w kadrze ekipy Niedźwiedzia jest aż dwunastu. Przeszłość w barwach Miedziowych ma między innymi cała linia defensywy, która prawdopodobnie wyjdzie w pierwszej jedenastce przeciwko Arce – Karol Fryzowicz, Maciej Kowalski-Haberek, Marek Opałacz i Piotr Azikiewicz. W niedzielę żółto-niebiescy powinni zwrócić szczególną uwagę na Kamila Wacławczyka (5 goli i 5 asyst rozgrywającego Górnika w minionym sezonie) i Mariusza Szuszkiewicza (8 bramek i 10 ostatnich podań napastnika lub skrzydłowego w ubiegłych rozgrywkach), ukąsić potrafi też Eryk Sobków, a dużą dynamiką obdarzony jest 19-letni utalentowany prawoskrzydłowy Filip Baranowski.

Jednak jeśli Górnik jest w przebudowie, to w Arce panuje szalona próba dokończenia zamku w Łapalicach. Z Gdyni odeszły legendy klubu (Pavels Steinbors, Rafał Siemaszko, Michał Nalepa) i tabun innych zawodników. W ich miejsce pojawiło się trzynastu nowych graczy, między innymi Michał Marcjanik, który w parze z Adamem Danchem ma szansę stworzyć najsilniejszy środek obrony w I lidze. Oczywiście, wciąż da się zauważyć kłujące deficyty kadrowe – przedłużające się rozmowy z Przemysławem Stolcem sprawiają, że na prawej stronie defensywy w ekspresowym tempie uczy się funkcjonować Arkadiusz Kasperkiewicz, a do rywalizacji ma jedynie Damiana Ślesickiego. Również pierwsza linia wciąż wymaga wzmocnień. Ale oprócz tych problemów dzieje się też wiele ciekawego. Nowym reżyserem gry żółto-niebieskich ma być Juliusz Letniowski, który docelowo wraz z Bartoszem Kwietniem (w Polkowicach prawdopodobnie nie zagra z powodu dochodzenia do siebie po kontuzji) i Szymonem Drewniakiem ma stworzyć nieustępliwy i kreatywny zarazem środek pola. W odwodzie w tym sektorze boiska są zresztą jeszcze Łukasz Soszyński, Adam Deja, Mikołaj Łabojko i Dawid Markiewicz. Przede wszystkim Dawid Markiewicz. 20-letni wychowanek Arki pokazywał w ostatnich tygodniach wiele ze sporego talentu i powinien dostawać w nowym sezonie sporo szans do udowodnienia potencjału. Oprócz niego Ireneusz Mamrot powinien czasem stwarzać okazje do pokazania się młodym Patrykowi Soboczyńskiemu, Danielowi Chmielnickiemu czy Kamilowi Skręcie. Ostatni gwizdek do zrobienia kariery w poważnej piłce wybrzmiewa dla Kamila Mazka i Mateusza Żebrowskiego. Trener gdynian zamierza opierać grę Arki w nowym sezonie na dyscyplinie taktycznej, szybkości, energetyczności, krótkich podaniach, wymianie piłki i ruchu bez niej. Plan wygląda obiecująco, ale rzecz jasna potrzebny jest czas na zgranie zespołu, który złożony został dopiero w ostatnich tygodniach, a właściwie wciąż jeszcze się składa. Na tych chłopakach nie można od początku wywierać presji i wymagać gry o awans w sytuacji, gdy nie zdążyli wypracować mechanizmów i schematów działania. Tak czy inaczej, przy ul. Kopalnianej w niedzielę powinniśmy zobaczyć już pierwszy skład żółto-niebieskich, który będzie desygnowany do boju także w I lidze. Trzeba też pamiętać, że w Pucharze Polski przepis o młodzieżowcach obejmuje grę w każdym momencie dwóch zawodników przed 21. rokiem życia. W tym sezonie będą to piłkarze urodzeni w 2000 r. i młodsi. Arkowcy w Polkowicach zagrają o postawienie pierwszego kroku w kierunku nawiązania do pięknych tradycji Pucharu Polski ostatnich lat. Warto dodać, że podobne wspomnienia z tymi rozgrywkami, co kibice w Gdyni, ma trener Mamrot, który w 2019 r. zameldował się na Stadionie Narodowym z Jagiellonią. Czy Arka, która występowała w finale w dwóch poprzednich edycjach, i jej obecny szkoleniowiec mają szansę stworzyć w Pucharze Tysiąca Drużyn mieszkankę wybuchową? W niedzielę trzeba podłożyć dynamit pod wysadzenie pierwszej ściany w kopalni do skarbu.

Nawet jeśli Puchar Polski stanowi trofeum na ten moment bardzo dalekie od strefy planów Arkowców, to jednak nowy sezon jawi się im jako prawdziwa kopalnia perspektyw. Żółto-niebiescy mają szansę stworzyć bardzo ciekawą drużynę, zaprezentować kibicom nowe oblicze zespołu oparte na odważnej i bezkompromisowej grze, przynieść im nieporównywalnie więcej radości niż w ostatnim roku, zebrać doświadczenie w stawce I-ligowych wyjadaczy, pokazać charakter, wypromować utalentowanych piłkarzy, zaliczyć fascynującą przygodę w krajowym pucharze. Tak się składa, że inauguracja tych arcyciekawych rozgrywek nastąpi w górniczym mieście, słynącym z kopalni miedzi. Oby w tej kopalni perspektyw podopieczni Mamrota trafili na doskonałe złoża. Trzeba w sposób pewny i zdecydowany zrobić w Polkowicach swoje. Rozpocząć z przytupem, wystartować z budową schematów i nowej żółto-niebieskiej marki. W tym wszystkim zawodnicy mogą oczywiście liczyć na kibiców z żółtymi sercami i niebieską krwią. Ekstraklasę za rok będziemy mieli, Puchar Polski powróci do nas też!


Przewidywane składy:

Górnik: Szymański – Fryzowicz, Kowalski-Haberek, Opałacz, Azikiewicz – Baranowski, Żołądź, Radziemski, Wacławczyk, Szuszkiewicz – Sobków.

Arka: Kajzer – Kasperkiewicz, Danch, Marcjanik, Marciniak – Młyński, Drewniak, Markiewicz, Letniowski, da Silva – Jankowski.